ďťż

wika

Kongres Kobiet, który odbył się w czerwcu w Warszawie, zgłosił ostatnio pomysł ażeby ustawowo przyznać płci pięknej 50% parytety na listach wyborczych. Henryka Bochniarz, która lideruje tej inicjatywie, zapewniła iż odpowiedni projekt trafi do sejmu na jesieni.

I tutaj pojawia sie pytanie, czy kobiety naprawdę tego potrzebują?

Ruch kobiecy swoje postulaty motywuje chęcią politycznego zaktywizowania Polek. Równy udział (50:50) obu płci w gremiach decyzyjnych oraz systemy kwotowe czyli określony procentowo udział każdej z płci, jaki ma jej przypaść w obsadzie stanowisk, urzędów lub dostępie do zasobów - ma na celu skorygowanie istniejącej nierównowagi przede wszystkim w gremiach decyzyjnych, etc.
Powyższy stan rzeczy funkcjonuje podobno we Francji, Hiszpanii, Szwecji, Norwegii i Islandii. W tych dwóch ostatnich państwach trwa obecnie debata o zniesieniu systemów „wspierających” z tego powodu, że spełniły one już swoją funkcję.

Jak więc oceniacie takie wspieranie kobiet w ich walce o równouprawnienie?


A ktoś w ogóle pytał wszystkie kobiety, czy one same tego chcą? Chyba nie, i tu leży przysłowiowy pies pogrzebany. Po co robić coś sztucznie, na siłę...

Pozdrawiam.
Ja spytałem. Może nie wszystkie, ale reprezentatywną (jak to mawiają w sondażach) ich część. Wszystkie mi odpowiedziały, że to jakieś dziwactwo. Jedna nawet sie oburzyła, iż w taki sposób udowadnia się całemu społeczeństwu to, że kobiety są gorsze od mężczyzn, gdyż same nie potrafią osiągnąć sukcesu. Trzeba im zapewniać z góry jakieś stanowiska, bo same nigdy do nich nie dosięgnął ?

Osobiście także uważam pomysł z parytetami za chybiony. W ogóle jest to chyba sztuczny problem ten tzw. brak kobiet w polityce. Z własnego podwórka wiem iż kobiety nie garnął sie do działalności politycznej. Obawiam sie nawet tego że w chwili kiedy taka ustawa weszła by w życie, każda partia miałaby problem ze skompletowaniem list wyborczych. No chyba że brałaby ludzi z ulicy...
Pisałem już chyba o tym: jak dla mnie paranoja. Parytet oznacza, że Bierna, Mierna, byle Kobieta. Liczą się kompetencje. No i opinia wyborców. Będą chcieli wybrać 99% Kobiet, to tyle wybiorą. Nie będą chcieli żadnej - nie wybiorą żadnej (a nieco ponad połowa tychże wyborców to przedstawicielki płci pięknej). Cała reszta to socjalistyczne bzdury.


A co, jeśli dajmy na to powstanie Partia Chorych na Prostatę albo nie wiem, Partia Erotomanów? Jak do nich dobrać kobiety?

Idea parytetu jest szczytna, ale nie bardzo widzę jak mogłaby zostać rozwiazana by nie została sprowadzona do absurdu, poza tym jest jeszcze to niebezpieczeństwo, że zaraz krzyk podniosą różnego rodzaju mniejszości domagając się również dla siebie parytetów i zrobi się tylko niepotrzebny bałagan.

O, poza tym jak nigdy zgadzam się z elahgabalem - kobiety to ponad 50% społeczeństwa, więc mogą wybrać te 50% do parlamentu.

A co, jeśli dajmy na to powstanie Partia Chorych na Prostatę albo nie wiem, Partia Erotomanów? Jak do nich dobrać kobiety? Po co daleko szukać. Wystarczy podać przykład Partii Kobiet. Rozumiem że na jej listach również będziemy mieć do czynienia z równouprawnieniem i szanowne panie dopuszczą do swoich list 50% przeciwnej płci.

dlaczego powstała u nas, czy w innych krajach idea parytetu? Wydaje się w chorym podejściu do ustalania list wyborczych - kiedy to "partyjne elyty" ustalają kolejność kandydatów do sejmu czy senatu. Tam nie ma wiele kobiet na pierwszych miejscach, stąd i ich słaba reprezentatywność w ławach na Wiejskiej. Gdyby wybory odbywały się na zasadzie wskazywania konkretnego kandydata, a nie głosowania na partię, cały śmieszny system parytetów byłby bezzasadny - w końcu liczyłyby się umiejętności poparcie ludzi, którzy kandydata czy kandydatkę znają.
I na marginesie - niedawno świetny felieton na temat parytetów popełnił Ziemkiewicz. Najbardziej, jak się okazuje parytetowym rozwiązaniem były systemy w PRL-u i innych demoludach. Tam nie tylko decydowano o równości płci, ale nawet o przekroju zawodowym.

A co, jeśli dajmy na to powstanie Partia Chorych na Prostatę albo nie wiem, Partia Erotomanów?

O tym pisałem już przy okazji Polskiej Partii Przyjaciół Piwa - takie numery były dobre w I poł. lat 90-tych. Teraz to już folklor, który wyniki będzie mieć w okolicy 2%. Partie "zadaniowe" są dobre na poziomie rady dzielnicy, tam można zjednoczyć ludzi do konkretnego zadania. Na poziomie centralnym to za mało. Poza tym: w Partii Kobiet też byli faceci. Pewnie w charakterze pożytecznych idiotów, ale zawsze


O tym pisałem już przy okazji Polskiej Partii Przyjaciół Piwa

Na Boga , elahgabal , jesteś starszy od węgla
W przypadku kobiet , wszak ustawy jeszcze nie ma , wystarczy zapis aby udział mężczyzn nie przekraczał 50 %

W przypadku kobiet , wszak ustawy jeszcze nie ma , wystarczy zapis aby udział mężczyzn nie przekraczał 50 %

No, ale to przecież właśnie jest parytet, a już doszliśmy wspólnymi siłami do tego, że to beznadziejny pomysł

a już doszliśmy wspólnymi siłami do tego, że to beznadziejny pomys

Niestety, beznadziejny . Tylko, czy wobec tego, pomysł na ustawę nie jest śmieszny ?
Jest śmieszny, ale to przecież u nas normalne

A co myślicie, już tak przy okazji tego nieszczęsnego parytetu, o wprowadzeniu go w radach naukowych? Takie pomysły już też gdzieś padły.

A co myślicie, już tak przy okazji tego nieszczęsnego parytetu, o wprowadzeniu go w radach naukowych? Takie pomysły już też gdzieś padły.

Śmierć wszystkim parytetom. I karcer wszystkim ich pomysłodawcom
Liczą się wyłącznie kompetencje. Inaczej to socjalizm.

Panno Marcelino: od węgla to ja jestem jednak ciut młodszy. Pani Kapitan twierdzi nawet, że ja stary nie jestem

I karcer wszystkim ich pomysłodawcom Liczą się wyłącznie kompetencje. Inaczej to socjalizm. Wiadomo jakie persony firmują tą ideę. Wystarczy przyjrzeć się Partii Kobiet...

Naszczęście sa na tym świecie nadal normalne kobiety (i to znacząca większość jak sądzę) która nie popiera tego pomylonego pomysłu. Powstała nawet inicjatywa sprzeciwjająca się parytetom hier

W tym temacie warto jeszcze wspomnieć o politycznej poprawności naszych elit politycznych. Wszyscy od lewa do prawa mówią tak, przez wielkie T. No oprócz ZSL.


Tylko, czy wobec tego, pomysł na ustawę nie jest śmieszny ?
Jak mówią Rosjanie, "i śmieszno, i straszno"
Pomysł jest moim zdaniem, przede wszystkim durny i mam nadzieję, że będzie niewypałem, znaczy się, nie dojdzie do realizacji.


Tertio, idea parytetu nie jest koncepcją rzezi niewiniątek czy eksterminacji etnicznej, więc nie można mówić, że ktoś, kto ma inne zdanie niż ja i Ty, jest nienormalny Myślę, że nie ma co aż tak dramatyzować. Nie powiedziałem, że dana osoba jest nienormalna. Nikomu nie przypisuje choroby psychicznej, gdyz brak mi w tej dziedzinie wykształcenia.
Idea samego pomysłu jest poprostu w taki wysoki sposób chybiona, nieudana, kulawa, nedzna, mierna, grafomańska, płytka, bałamutna, miałka, bublowata, tandetna, etc etc. że aż nienormalna.
stąd moje słowa. Nie nerwowo Viss.
Pytam z ciekawości i teoretycznie: a czy można kogoś takiego określić mianem "głupiego" ?
Generalnie wychodzi na to samo Głupki są zazwyczaj nienormalne. Ale dajmy temu spokój, bo nam się rozmowa rozmyje.

Głupki są zazwyczaj nienormalne

O nie, przepraszam Cię bardzo. Głupota a choroba psychiczna to 2 zupełnie różne rzeczy. Można być zdrowym idiotą i chorym psychicznie geniuszem.
A pytam nie bez powodu.

Pytam z ciekawości i teoretycznie: a czy można kogoś takiego określić mianem "głupiego" ?
Głupi bo ma inne poglądy? Politycznie nie jest to poprawne i uważam, że głośne wypowiadanie takiej opinii jest co najmniej nie na miejscu. Tym nie mniej, rozumiem, że można tak pomyśleć. Zresztą bardzo często w życiu myślimy o kimś, że jest głupi, a nie mówimy tego na głos.

Określenia "głupi" i "nienormalny" mają inne znaczenie, ale rzeczywiście lepiej ten temat raczej zostawić.

To jest w ogóle jakaś paranoja. Ustawa, mająca w zamierzeniu zwalczać dyskryminację i seksizm, sama w sobie już będzie dyskryminująca i seksistowska, więc bez sensu. Poza tym jak słusznie zauważył na poprzedniej stronie dyskusji Edward, wystarczy zmodyfikować ordynację wyborczą i kwestia większej partycypacji kobiet w sprawowaniu władzy ureguluje się w sposób naturalny sama.

Pozdrawiam.

Głupi bo ma inne poglądy?

Głupi bo ma kretyńskie pomysły.


Ja bym przy ordynacji nie majstrował za bardzo. Pozwoliłbym sobie jedynie na zniesienie 5% progu wyborczego, który jednak fałszuje wyniki.
Ale to jest właśnie modyfikacja ordynacji wyborczej

Jak już pisałem wyraźnie, uważam, że pomysł ustawy jest durny i tyle, cóż tu dodawać...

Pozdrawiam.

Ale to jest właśnie modyfikacja ordynacji wyborczej

Dlatego napisałem "za bardzo". Ta konkretna zmiana moim zdaniem jest słuszna.
nie mam telewizora, oświećcie mnie czy ten pomysł ma w ogóle jakieś szanse przejść? Moim jedynym źródłem informacji jest szalona (nie głupia) psychiatra, która twierdzi że dla dobra sprawy może się nawet zrzec praw wyborczych.

nie mam telewizora, oświećcie mnie czy ten pomysł ma w ogóle jakieś szanse przejść?

Raczej nie, jak zwykle zresztą Mogliby się zająć czymś dużo bardziej pożytecznym

Jedynym sensownym pomysłem imho jest w tej sprawie pomysł wprowadzenia parytetu do rad naukowych. Tam faktycznie kobiet jest mało, a dzięki parytetowi mogłoby się to zmienić. Na lepsze oczywiście

Jedynym sensownym pomysłem imho jest w tej sprawie pomysł wprowadzenia parytetu do rad naukowych.

Czym to się różni od punktów za pochodzenie ?


Czym to się różni od punktów za pochodzenie ?

A musi się różnić? A czy ja tak napisałam? Chodzi o to, żeby zagwarantować kobietom pozycje w radach z prozaicznego powodu - bo o nie jest trudno i to bynajmniej nie z powodu braku kompetencji


A musi się różnić? A czy ja tak napisałam? Chodzi o to, żeby zagwarantować kobietom pozycje w radach

No z której strony na tą propozycję nie spojrzeć, nie potrafię się z nią zgodzić. Gwarantować ? Nie... nie widzę takiej opcji.


A na poważnie: żadnych parytetów. Nigdzie i nigdy. Tylko kompetencje. To już taka mantra, ale jak dla mnie jedyna uczciwa.
I tu się w pełni z przedmówcą zgadzam

Nie parytet, a kształtowanie właściwych postaw, opartych na "bezpłciowym" poglądzie. Tzn., nie dennym, ale takim bez oglądania się na płeć w kwestiach np. zawodowych czy eksperckich. Każdy powinien mieć równe szanse, tylko kompetencje powinny decydować. Ale to chyba idealizm...

Pozdrawiam.

Ale to chyba idealizm...

Idealizmem jest wiara w to, że ludzie są dobrzy, czynią tylko dobrze i na świecie zapanuje powszechna szczęśliwość.
A tutaj wystarczy machnąć ustawę składającą się z jednego zdania: "W Polsce nie obowiązują żadne parytety płciowe" i sprawa załatwiona
Ja sobie takiej ustawy nie wyobrażam To by była chyba najkrótsza ustawa na świecie
Są chyba u nas takie, co składają się z kilku zdań...

Są chyba u nas takie, co składają się z kilku zdań...
Chyba? To w końcu są, czy nie?

Do sprawdzenia tutaj: http://isap.sejm.gov.pl/

Pozdrawiam.
Macierewicz miał kiedyś projekt ustawy o ustanowieniu dnia Trzech Króli ustawowo wolnym od pracy, projekt miał 3 punkty. Krótszego nie znam
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dagmara123.pev.pl
  •